środa, 15 grudnia 2010

Buckle up!

No więc rzuciła mnie dziewczyna. Jestem zły na cały świat, nienawidzę kobiet, od dziś mam zamiar do końca życia się na nich mścić. Jako oficjalny emo będę tutaj zamieszczał wszystkie moje żale. Na początek wiersz mojego autorstwa, zatytułowany "głowa boli od mej niedoli"...



Dobra, żartowałem. Nikt mnie nie rzucił w tym tygodniu.


Na pierwszy ogień krótki opis dzisiejszej wymiany między Lakers, Rockets a Nets. A konkretnie, jak to wygląda od strony technicznej.


Otóż, proszę ja was. Lakers dostają:

a). Joe Smitha
b). Wybór w drugiej rundzie draftu 2011 pierwotnie należący do Golden State
c). Wybór w drugiej rundzie draftu 2012 pierwotnie należący do Chicago
d). Prawa do Sergei'a Lischuka, którego szerzej nie przedstawię.


Z perspektywy mistrzów NBA (tak, chyba często będę używał tego określenia), transfer dzieli się z dwóch części. Pierwsza, to pozyskanie Smitha, który - jako zawodnik zarabiający minimum dla weteranów - nie wymaga odesłania w zamian jakiegokolwiek zawodnika. Druga, to wysłanie Sashy Vujacica do Nets, w zamian za trade exception wysokości 5,48 miliona dolarów, które to w myśl przepisów NBA może być wykorzystane do pozyskania gracza zarabiającego nie więcej, niż 5,58 miliona w danym sezonie.

Joe Smith zarobi w tym sezonie 1,4 miliona, ale jako że jest to minimum dla weteranów, część sumy płaci liga. Lakers będą więc odpowiedzialni tylko za niecałe 900 tysięcy.

Jeszcze jedna ciekawostka na koniec: wybór w pierwszej rundzie draftu 2011, jaki Jeziorowcy wysłali do New Jersey, jest chroniony w taki sposób, że Lakers zatrzymają go, jeśli będzie wyższy, niż 19, oraz wyślą wybór z kolejnego draftu.


Co? uhmmm... aha - Rockets dostają jeszcze Terrence'a Williamsa za wybór w pierwszej rundzie :]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz